Zdjęcia i wiadomości mniej śmieszne...

Status
Zamknięty.

ichito

Bardzo aktywny
Dołączył
23 Październik 2010
Posty
633
Reakcje/Polubienia
235
Miasto
Kraków
Hornet wybacz...nic nie zrozumiałeś z tego, co napisałem...z całym szacunkiem :hi Powinieneś złapać sens, ale skoro nie, to wyjaśnię...chodziło mi o to, że w każdych czasach i w przypadku każdego pokolenia narzeka się na współczesność...na dzieci...szkołę...na zjawiska społeczne...na politykę...na polityków w końcu, a odwołanie do czasów z początku lat 80-tych było tylko tego przykładem...jedynym mi dostępnym z autopsji, ponieważ wcześniej niż na studiach polityka mi zwisała zupełnie i w związku z tym wcześniejszych wspomnień i doświadczeń nie mam.
Na koniec...skończ proszę z ocenianiem ludzi tak bardzo jednostronnym...i może tyle wystarczy? :)
 

Manila

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
15 Październik 2012
Posty
1213
Reakcje/Polubienia
58
Program sprzed paru dni na antenie "Cała prawda 24h na dobę":


Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!

Bełkot niebywały, i to ze wszystkich stron - włącznie z przerywającym tylko jednej stronie "dziennikarzem" Morozowskim. Gwoździem programu było wyciągnięcie przez prof. Krzemińskiego smartfona z kieszeni :dziwak w poszukiwaniu odpowiedzi na proste pytanie interlokutora o podanie przykładów AK-owców-patriotów, którzy wg Krzemińskiego mordowali Żydów w czasie okupacji. Zabulgotanie pana profesora jest charakterystyczne dla jego telewizyjnych wystąpień i braku argumentów. Ciekawe, czy ci którzy używają takich określeń wobec prof. Staniszkis "znana również z określonych sympatii politycznych" (z pewnością w sensie pejoratywnym), kiedykolwiek robili to np. wobec prof. Krzemińskiego? :scratch
 
A

Anonymous

Ichito-zapamiętaj,żebyśmy do tego więcej nie wracali : rozumny przekaz w języku polskim odziedziczyłem w genach :klawik. .
Muszę przyznać,że szczwany z Ciebie lis :yes master,słownych konfliktów unikasz jak ognia...ale sam często lubisz wbić szpilkę.
Wracając do Twoich przemyśleń : ktoś kto nazywa próbę obalenia najbardziej zbrodniczego systemu w dziejach ludzkości : fermentem Solidarności,musiał stać gdzie stało ZOMO :szydera .To się nazywa : dedukcja.
Jeżeli chodzi o wskazówki moralizatorskie to zastosuje się do nich kiedy mnie usynowisz :szef
 

Securitas

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
12 Czerwiec 2010
Posty
1100
Reakcje/Polubienia
46
Miasto
Białystok
tak apropo zomo i obalania komunizmu..a Duda to kim był...za PRL sluzyl w jednostce powietrzno-desantowej i podczas stanu wojennego ochranial budynek telewizji .Wiec tak konsekwentnie przyjmujac najwiekszego i jedynego patriote,katolika i polaka Jarusia to przeciez DUDA stal gdzie ZOMO..wiec dlczego prezio sie z nim brata?Reke podaje i nie przeszkadza mu to? Inaczej ujmujac jak jest wygodnie to pJarkowi nie przeszkada ze ktos za komuny cos tam robil, ale jak ma inne zdanie od Jarka to juz jest zly i niedobry.
Paliokot tez taki zasrany poprawnie polityczny, jak ma jakis cel to z kazdym sie brata..zreszta i cale te PO i SLD i reszta chlopkow roztropków tak robi...normalnie juz nie wiem czy sie smiac czy plakac z zaklamania politykow.
 

fiodor99

Bardzo aktywny
Zasłużony
Dołączył
24 Listopad 2011
Posty
870
Reakcje/Polubienia
86
Miasto
25° 47' N 80° 13' W
Ichito też uważam, że obecne lata przypominają te z lat 60-tych :dziwak

Hornet oni przetrwają nawet koniec świata :szydera

Securitas zachowujesz się jak ci z prawej faszole, też wyciągasz życiorysy :szydera zapomniałeś o grubej kresce ?? :hippie
a tu poważniej:
New York Times ostro o niemieckim serialu "Nasze matki, nasi ojcowie": "Bohaterowie są niczym zdjęci z plakatów nazistowskiej propagandy"

e786a158ce3a7e2a66bf56a417bf2c52.jpg




„Nasze matki, nasi ojcowie” to serial bardziej interesujący jako materiał dotyczący teraźniejszości, niż opowieść o przeszłości. Tak jak II Wojna Światowa powoli znika z pamięci żyjących, tak pewni siebie Niemcy umacniają swoją dominującą rolę w Europie"

- stwierdza A.O.Scott, w swoim artykule na łamach amerykańskiej gazety "New York Times". "Nasze matki, nasi ojcowie" zdecydowanie nie przypadły do gustu Amerykanom. Dziennikarz w swoim tekście zdecydowanie krytykuje niemiecką produkcję.

To serial mocno nacechowany emocjonalnie, niekoniecznie pełen bolesnych wspomnień – to próba oczyszczenia niemieckiej historii. Przesłaniem produkcji jest, że zwykli Niemcy - tzw. „Nasi matki, nasze ojcowie”, nie różnili się od zwyczajnej młodzieży - a wręcz zasługują na empatię i zrozumienie przez swoje wnuki

- obnaża serial amerykański dziennikarz.

Film zawiera w sobie dziwne elementy, takie jak cienką granica pomiędzy naturalizmem i nostalgią. W efekcie serial staje się wołaniem – w imieniu Niemców urodzonych we wczesnych latach '20 – o włączenie ich w ówczesną globalną wielką generację. (...) Jest to próba wykreowania pamięci opartej na założeniu, że najwyższy czas, aby to co dawne, stało się dawne

- stwierdza Scott.

Autor tekstu w "New York Times'ie" wspomina także o tym, jak serial został przyjęty w Polsce

Zaskakująco popularny w Niemczech – zdecydowanie mniej w Polsce, gdzie próba przedstawienia żołnierzy Armii Krajowej jako antysemitów, wzbudziła publiczne oburzenie. „Nasze matki, nasi ojcowie” próbują połączyć niewyobrażalne barbarzyństwo tamtych lat, takie jak inwazja Związku Sowieckiego, z towarzyskimi spotkaniami. Częściowo melodramat, częściowo wojenny film akcji (...) opisuje historię życia pięciu znajomych, którzy są przedstawieni jako typowi, młodzi Niemcy

- podsumowuje dziennikarz. Scott kreśli zarys fabuły "Naszych matek, naszych ojców", zwracając uwagę na historyczne nieścisłości, m. in. na relację niemieckiej dziewczyny - Grety i żydowskiego chłopca - Victora.

Jednak nawet wizyta oficera Gestapo, który odkrył ich tajemnicę i ostrzegł Gretę o wstydliwej różnicy ras – nie zdławia optymizmu młodych bohaterów. (...) Natomiast inni bohaterowie - Wilhelm i Charly są niczym zdjęci z plakatów nazistowskiej propagandy - przywróceni do życia i lekko wygładzone na potrzeby współczesnej, liberalnej widowni

- krytykuje historyczne przekłamania Scott, zauważając także, że

Żaden z pięciu przyjaciół nie jest nazistowskim fanatykiem; żaden także nie dostrzega nadchodzącej katastrofy. Ojciec Victora, który służył w niemieckiej armii podczas I Wojny Światowej, i którego sklep został zniszczony podczas Kryształowej Nocy, wciąż wierzy, że jego przyjaciele Niemcy powrócą do zdrowych zmysłów „jak tylko zobaczą jak bardzo nas potrzebują”.

Autor tekstu zwraca uwagę, że sama fabuła produkcji jest fascynująca - głównie dzięki moralnym wyborom, których dokonują bohaterowie. Jednak jak podkreśla Scott, jako sfabularyzowany dokument historyczny serial jest "wątpliwy". Produkcja niewiele ma wspólnego z faktami - czytamy w "New York Times'ie:

Nazistowskie zło prawie nie jest potępione – jego uosobieniem stają się komiksowe postacie sadystycznych oficerów SS i Gestapo. W serialu są oni prawie tak samo brutalni w stosunku do zwyczajnych niemieckich żołnierzy, jak do Żydów i Rosjan. Jest tam także element moralnego relatywizmu, w sposobie jak serial przedstawia polskich partyzantów – nienawidzą oni Żydów tak samo jak Niemców. Żołnierze Armii Krajowej zachowują się z najgorszymi manierami, wręcz bestialsko.

Dziennikarz zwraca też uwagę, że serial pozbawiony jest kluczowych elementów, takich jak wzmianka o obozach śmierci.

Te pominięcia mają na celu, przynajmniej częściowe, odświeżenie niewinności bohaterów i utrzymania, że zwyczajni Niemcy byli oszukani przez Nazistów i ignorowali ich zbrodnie – że Niemcy byli w takim samym stopniu ofiarami Hitlera, jak ich sąsiedzi

- stwierdza Scott. I podsumowuje:

Niewinni Aryjczycy – pułkownik i pielęgniarka, mimo że nie są bez winy, są bohaterami tej historii – tak samo jak byliby w filmie wyprodukowanym w Niemczech w 1943 r. Puentą tej historii jest, że udało im się jednak uzyskać przebaczenie świata.

Trudno się nie zgodzić z amerykańskim dziennikarzem. Szkoda jednak, że tych faktów nie dostrzegła polska telewizja, płacąc za prawa do emisji niemieckiej produkcji.

CZYTAJ WIĘCEJ: TVP nie musi ujawniać ile zapłaciła za antypolski paszkwil "Nasze matki, nasi ojcowie". Na dodatek sędzia uznał, że "warto pokazywać takie filmy"

Amerykanie dbają o prawdę historyczną, tym bardziej, że historia II Wojny Światowej to także po części ich dzieje. Szkoda, że swojego dobrego imienia nie zawsze potrafią bronić Polacy.

mc,nytimes.com
źródło: wpolityce.pl
u nas w dyplomacji chyba outsorcing na całego, skoro amerykany muszą za nas bronić historii :szydera
 

Securitas

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
12 Czerwiec 2010
Posty
1100
Reakcje/Polubienia
46
Miasto
Białystok
Fiodor z laski swojej nie obrazaj mnie...jesli kto wyciaga zyciorysys to na pewnio nie ja...bo po pierwsze nie mam dostepu do akt a po drugie czy wykazanie pewnych standardow jakie opanowaly nasz polityke jest faszyzmem?Co to za pierdoly?
 

ichito

Bardzo aktywny
Dołączył
23 Październik 2010
Posty
633
Reakcje/Polubienia
235
Miasto
Kraków
Hornet...ależ jesteś uszczypliwy...hmm..."nie kijem go to pałką"? :) gdybym napisał "siała ferment" to nie miałbym nic przeciwko Twojej interpretacji, ale napisałem, że go wzbudzała i użyłem tego słowa świadomie, w pozytywnym znaczeniu czyli, że burzyła letarg i stagnację zarówno w polityce, jak i w umysłach ludzi. Była twórczym fermentem, tym który wywołuje zmiany może dla niektórych niewygodne, ale dające innym zupełnie nowe perspektywy i nadzieje. Bardziej tłumaczyć się nie chcę...dobrze wiesz, co mam na myśli :p
 
A

Anonymous

Securitas-może stał tam gdzie stało ZOMO.Ale...bez nawrócenia nie ma przebaczenia-jeden z dogmatów Chrześcijaństwa :klawik. A Pan Przewodniczący Duda od lat wstąpił na Ścieżkę Prawdy i walczy z Układem,więc nie widzę żadnego problemu z jego abolicją.
Ichito-elegancką figurę retoryczną wywinąłeś :ok
 

fiodor99

Bardzo aktywny
Zasłużony
Dołączył
24 Listopad 2011
Posty
870
Reakcje/Polubienia
86
Miasto
25° 47' N 80° 13' W
Securitas napisał:
Fiodor z laski swojej nie obrazaj mnie...jesli kto wyciaga zyciorysys to na pewnio nie ja...bo po pierwsze nie mam dostepu do akt a po drugie czy wykazanie pewnych standardow jakie opanowaly nasz polityke jest faszyzmem?Co to za pierdoly?
Nie było moim zamiarem Cię obrażać, a jedynie zobrazować na przykładzie Twojego posta jaki jest obecnie poziom dyskusji w mediach i nie tylko :hippie

a tu mały dodatek, ale się uśmiałem:


Ambasador Rosji chce powrotu pomnika na miejsce

Rosja chce powrotu pomnika na swoje miejsce. Chodzi o Pomnik Braterstwa Broni czyli "czterech śpiących", którzy na czas budowy drugiej linii metra zostali zabrani z Placu Wileńskiego w Warszawie.

0002QRM8II1LY3JF-C116-F4.jpg


Na zdjęciu Pomnik Braterstwa Broni przed przeniesiem
/Andrzej Stawiński /East News

Według rosyjskiego ambasadora Alexandra Alekseeva, ludzie chcą powrotu pomnika na swoje miejsce. Mówi, że taką opinię ma 70 proc. mieszkańców okolicy. Podkreśla, że jest to pomnik przyjaźni obu krajów i wspólnej walki w czasie II Wojny Światowej.

Powrotowi "czterech śpiących", czyli pomnika Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni na Pradze na plac Wileński sprzeciwia się Instytut Pamięci Narodowej. Pracownicy IPN-u rozdawali dziś w pobliżu pomnika ulotki informujące o jego prawdziwym znaczeniu i wymowie.

Akcji IPN towarzyszyła pikieta SLD, którego działacze i sympatycy dowodzili, że pomnik to już stały element krajobrazu stolicy.

- Czas wyjść do ludzi z akcją edukacyjną. To nie jest przypadek, że właśnie w tym miejscu w 1945 r. postawiono pomnik "czterech śpiących" i nie jest przypadkiem, że odsłaniał go Bolesław Bierut, osobiście wskazany przez Stalina na władcę Polski. Pomnik owszem widać, ale nie widać miejsc po katowniach, w których do dzisiaj znajdują się napisy wyryte przez umęczonych więźniów" - mówił historyk, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN Andrzej Zawistowski.

Przypomniał, że dzień 17 stycznia był w okresie PRL obchodzony jako dzień wyzwolenia Warszawy, ale - jak podkreślił - "była to propaganda komunistyczna". - Tu na warszawskiej Pradze komuniści instalowali swoją władzę już od jesieni 1944 r. To bardzo bolesne, ale trzeba pamiętać, że kiedy tu wojska Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego stały, to po drugiej strony Warszawy wciąż trwało powstanie warszawskie - zaznaczył Zawistowski. Dodał też, że akcja IPN ma wyłącznie charakter edukacyjny, a jej celem nie jest ani likwidacja, ani przeniesienie pomnika.

Ulotki IPN poza komentarzem historycznym zawierają mapę totalitarnych instytucji, które od końca II wojny św. położone były w niedalekiej odległości od pomnika. Wśród nich jest więzienie karno-śledcze, tzw. Toledo, z lat 1944-1956, słynące z wyjątkowo brutalnych przesłuchań. Wielu spośród więźniów - jak podaje IPN - nie przeżyło stosowania "niedozwolonych metod". Ulotki zawierają też informacje o areszcie śledczym sowieckiego aparatu bezpieczeństwa, w którym przesłuchania prowadziło NKWD. Tuż obok niego rezydował sowiecki trybunał wojskowy, który wydawał wyroki w trybie doraźnym.

Przeciwko akcji IPN zaprotestowały w tym samym czasie Federacja Młodych Socjaldemokratów oraz warszawski Sojusz Lewicy Demokratycznej, wspierane przez Warszawskie Forum Lewicy. - IPN zajmuje się nie tym, co potrzeba. Dziś zaczął się zajmować tym, jakie pomniki w Warszawie powinny stać, a to jest zadanie samorządu - mówił przewodniczący warszawskiego SLD Sebastian Wierzbicki.

Podkreślił, że pomnik "czterech śpiących" to stały element krajobrazu Warszawy, którego nie należy burzyć, ani też zmieniać jego położenia. Przypomniał, że "70 proc. warszawiaków w barometrze, który był przeprowadzony na zlecenie władz miasta zadeklarowało, że chce, aby pomnik 'czterech śpiących' pozostał". Dodał, że w sprawie pomnika powinno zostać przeprowadzone ogólnowarszawskie referendum.

Podczas akcji Zawistowski próbował wręczyć Wierzbickiemu portret Kazimierza Pużaka, który był działaczem PPS i w latach II wojny św. wchodził w skład władz Polskiego Państwa Podziemnego. - To był socjalista, a nie człowiek prawicy. Gdy weszła tutaj Armia Czerwona, został aresztowany, przewieziony do Moskwy i sądzony w procesie szesnastu (...). Pużak przypłacił to "wyzwolenie" aresztem, więzieniem, w którym zmarł - mówił Zawistowski. Wierzbicki odmówił jednak przyjęcia portretu tłumacząc, że o losie Pużaka zadecydowało NKWD, a nie Armia Czerwona.

Pomnik Braterstwa Broni, zwany "pomnikiem czterech śpiących", został wybudowany w 1945 r. Autorstwo projektu pomnika przypisuje się radzieckiemu majorowi A. Nieńko, który jest także autorem Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej w warszawskim Parku Skaryszewskim. Projekt zrealizowali architekci i rzeźbiarze pracujący w Biurze Odbudowy Stolicy. Początkowo rzeźby były jedynie gipsowymi odlewami, które w 1947 r. zastąpiono odlewami w brązie, uzyskanym z przetopienia niemieckiej amunicji. Na cokole pomnika znajduje się napis: "Chwała bohaterom Armii Radzieckiej. Towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego. Pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy 1945 r."
IAR/PAP
źródło: interia.pl
 

programexe

Bardzo aktywny
Zasłużony
Dołączył
6 Sierpień 2010
Posty
776
Reakcje/Polubienia
0
towarzysze z uniji zjednoczonej socjalistycznej europy zaczeli sie bać i to bardzo, coraz bardziej zczynają szczekac przed wiosennymi wyborami i starsza I wojna i katastrofą i walcza zw szystkim dookola co jest tradycyjne i normalne oraz przejawia wartosci narodowe i...



..z religijne


a za wierną służbę otrzymują
Możemy premierowi tylko pozazdrościć wypoczynku w Alpach. Choć parę złotych z kieszeni też musimy na niego wyłożyć. A konkretnie – na samą tylko ochronę – 62 tys. zł! To więcej, niż przez cały rok zarabia cała rodzina mająca 5 tys. miesięcznie! Niemało, prawda?

Przecież funkcjonariusze BOR nie jedzą we Włoszech kanapek przywiezionych z domu ani nie mieszkają pod mostem. A płacimy my, choć wcale nie żyje się lepiej nam wszystkim!

To my – podatnicy – fundujemy BOR-owcom wyżywienie i wynajęcie domku. Za paliwo do rządowych aut, którym przyjechał BOR, premier też nie płaci przecież z własnej kieszeni. A samo paliwo to ok. 5500 zł. Do tego jeszcze karnety na narty dla borowików i niemałe diety – 48 euro za każdy dzień we Włoszech.
Oszacowaliśmy, że towarzystwo BOR dla Tuska i jego familii mogło kosztować podatników nawet 52,7 tys złotych. Donald Tusk (57 l.) ma to szczęście, że nie płaci nawet za utrzymanie własnego auta. Ponad 1500 km i drugie tyle z powrotem przemierza toyotą, którą dała mu do jeżdżenia partia. Rachunek też się w końcu wystawi podatnikom, ponieważ Platforma Obywatelska – jak inne partie – bierze wielomilionowe dotacje z naszych kieszeni. Panie premierze, tak między nami: a podatek?!

Zapytaliśmy BOR o szczegóły wyjazdu w Alpy. – Nadmieniam, iż szczegółowa odpowiedź na zadane pytania nie jest możliwa, ponieważ dotyczy danych z zakresu wykonywanych czynności ochronnych oraz form i metod stosowanych przez funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu – a te zostały określone w decyzji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, opatrzonej klauzulą tajności. Rozliczenie kosztów pobytu oficerów BOR nastąpi bezpośrednio po powrocie z delegacji służbowej – powiedział mjr Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik prasowy BOR.
635253984812583071.jpg
635253993544333786.jpg

635253976447281328.jpg
635253976446033321.jpg

Szacunkowy koszt ochrony dla premiera w Alpach:

Paliwo do trzech samochodów BOR - 5,5 tys. złotych
Dieta wypłacana 8 BOR-owcom - 13 tys. złotych
Noclegi oficerów BOR - 14 tys. złotych
Skipassy dla 8 BOR-wców na 7 dni - 6,5 tys. złotych
Koszt pracy BOR-owców - 23 tys. złotych

W sumie: 62 tys. złotych

ażeby nikt nie powołany się o tym oszustwie(my sobie dobrze żyjemy, a wy gińcie szybko w euro-więzieniu)
rzeglądanie stron może być nielegalne? Komisja Europejska pyta, Ty możesz jej odpowiedzieć!

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
Czy linkowanie do utworu powinno wymagać zgody posiadacza praw autorskich? Takie pytania brzmią jak żart, ale Komisja Europejska zadaje je całkiem serio w ramach konsultacji dotyczących praw autorskich. Możesz się wypowiedzieć i chyba warto to zrobić, bo organizacje antypirackie wypowiedzą się z całą pewnością.

Na początku grudnia ubiegłego roku Dziennik Internautów informował, że Komisja Europejska przymierza się do reformy prawa autorskiego i uruchomiła konsultacje w tej sprawie. Jest oczywiste, że ta reforma może usunąć różne absurdy związane z prawem autorskim (np. ostre ściganie internautów za drobne, czasem niezawinione naruszenia), ale może też wzmocnić inicjatywy antypirackie, wprowadzając środki rodem z ACTA albo jeszcze gorsze.
Linkowanie wymagające zgody - co ty na to?

W ramach tych konsultacji Komisja Europejska skierowała do zainteresowanych 80 pytań. Niektóre z tych pytań dają wyobrażenie o tym, jak ważna jest ta reforma. Komisja całkiem poważnie pyta, czy podanie linku do utworu chronionego prawem autorskim powinno wymagać zezwolenia posiadacza praw (sic!). Komisja chce też wiedzieć, czy przeglądanie stron z utworami chronionymi powinno wymagać zgody posiadacza praw autorskich.

Pytania dotyczą też takich kwestii, jak wyjątki w prawie autorskim i terminy ochrony prawnoautorskiej. Są na świecie takie organizacje, które chciałyby nawet stuletniej albo dłuższej ochrony dzieł. W ramach trwających obecnie konsultacji zapewne ktoś będzie próbował podsuwać takie pomysły.
Weź udział w konsultacjach! To łatwe!

Zaloguj lub Zarejestruj się aby zobaczyć!
Co możemy z tym zrobić? Otóż możemy wziąć udział w konsultacjach i wyrazić swoje zdanie, aby była jakaś równowaga w tej dyskusji. Możemy być bowiem pewni, że organizacje takie jak IFPI po prostu nie przegapią okazji, by się wypowiedzieć.

Tak się składa, że Fundacja Nowoczesna Polska udostępniła narzędzie, które ułatwi Polakom wzięcie udziału w tych konsultacjach. Na stronie konsultacje.prawokultury.pl/pl/ znajdziecie instrukcje dotyczące tego, jak odpowiedzieć na pytanie otwarte lub jak odpowiedzieć na 12 najbardziej wrażliwych pytań. Nie powinniście przy tym wklejać gotowych odpowiedzi znalezionych w sieci. Po prostu warto napisać, co naprawdę o tym wszystkim myślicie.
Prawo autorskie dotyczy wszystkich

- Prawo autorskie reguluje większość komunikacji międzyludzkiej. Te konsultacje to najważniejsza okazja dla obywatelek/obywateli do wpłynięcia na kształt przepisów, które dotyczą codziennej aktywności komunikacyjnej w sieci - mówi Jarosław Lipszyc, prezes Fundacji Nowoczesna Polska. - Trzeba pokazać Komisji Europejskiej, że obywatelom/obywatelkom zależy na wolności słowa w sieci, na możliwości swobodnego wyrażania swoich poglądów i spierania się. A to są sprawy fundamentalne dla funkcjonowania demokracji.

Weźmiesz udział w tych konsultacjach?
Rozważając udział w tych konsultacjach, powinniście pamiętać o jednym - domagając się reformy praw autorskich, nie jesteście złodziejami.

Nie trzeba być piratem, by krytykować prawa autorskie. Powinniście też pamiętać, że macie prawo do korzystania z kultury. Chodzi o to, aby tego prawa nie stracić, ulegając absurdalnie ostremu podejściu do własności intelektualnej. Chodzi o to, abyście mogli czytać książki dzieciom, nie zastanawiając się nad tym, czy wymaga to opłat za prawa autorskie.

a o co nam naprawdę chodzi
Blisko 300 osób zgromadziło się przed belgijskim Control and Evaluation Commission, by wyrazić swój sprzeciw wobec legalizacji ustawy o eutanazji, która ma dopuszczać zabijanie dzieci.

Celem protestu jest wymuszenie na rządzących całkowitego odstąpienia od planowanej ustawy. Protestujący domagają się również ściślejszego przestrzegania prawa dotyczącego eutanazji: wskazują nieprawidłowości, jakich dopuszczają się lekarze, którzy nie zgłaszają odpowiednim władzom faktu dokonania eutanazji, co wyraźnie jest niezgodne z belgijskim prawem, które wyraźnie nakazuje rejestrowanie każdego takiego przypadku.

Protestujący zauważają także, że na dzień dzisiejszy w Belgii eutanazja dzieci jest niezgodna z prawem. Fakt ten kompletnie nie przeszkadza belgijskim lekarzom, którzy łamią prawo, powołując się na Protokół z Groningen. W myśl tej umowy: wobec medyków, którzy dopuścili się eutanazji na ciężko chorych noworodkach, nie wyciąga się żadnych konsekwencji prawnych.
 
A

Anonymous

Programexe-już tak nie jedź tego Donaldu Tusku...w końcu sami go wybraliście :szydera .Niech teraz chłopina korzysta z bycia celebrytą.
Poza tym na ulicach miast nie płoną przecież żadne barykady a to oznacza,że wszystkim żyje się lepiej :wariat .
 

antbil007

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
11 Czerwiec 2010
Posty
6015
Reakcje/Polubienia
4431
Miasto
Polska
.
Nie jestem kanibalem ... wyznaje Jarosław Kaczyński
w rozmowie z Wojciechem Czaplą (Miliarder, marzec 1993)

"...lubię kaczki, choć nie powinienem ich jeść, gdyż w moim przypadku jest to prawie kanibalizm..."

Ma pan 44 lata, jest pan osoba znaną, schudł pan 12 kilo i mimo to jest pan nadal kawalerem. Czy to znaczy, że jest pan tak strasznie wybredny, czy tez po prostu nie ma szczęścia do kobiet?

Całe życie chciałem być kawalerem. Poza tym faktycznie, nie jestem mężczyzną zbyt atrakcyjnym i zdaję sobie z tego sprawę. Mimo to uważam, że tę „jedyną” gdybym tylko się starał, znalazłbym bez większych problemów. Nie mówię tutaj nawet o obecnych czasach, gdy zajmuję dość eksponowane stanowisko, bo to naprawdę szalenie ułatwia sprawę… W każdym razie nie mam zamiaru się z nikim wiązać. Mnie jest zupełnie dobrze tak jak jest. Nie należę do mężczyzn – i dzięki Bogu, bo nie bardzo mam po temu warunki – dla których, jest to cel życia, i którzy nadmiernie interesują się kobietami. Chociaż nie ukrywam, są kobiety, które lubię…

Co dyskwalifikuje kobietę w pana oczach? Czego w kobietach pan nie znosi?

Hm…, oczywiście panie typu Anastazji P. mi nie odpowiadają, choć nie czuję się człowiekiem upoważnionym do tego by oceniać czyjąś cnotę, to chciałbym by kobieta była „porządna”. Uważam, iż kobiety mogą brać udział w życiu publicznym i mogą być partnerami, chociaż jestem konserwatystą i myślę, że generalnie rzecz biorąc nie można przesadzać… To znaczy, że jeśli mi ktoś wmawia, że kobiety i mężczyźni różnią się tylko dlatego, że mają inny proces wychowawczy, to ja się z tego śmieję…

Czyli nie jest pan za całkowitym równouprawnieniem?

Chodzi tu o element pewnej tradycji, która obowiązuje i jest według mnie dobra. Tradycja ta dostosowana jest do psychiki kobiet, choć są wyjątki i sam znam panie, które mają usposobienie energicznych i agresywnych mężczyzn. Generalnie bronię zdrowego rozsądku, który podpowiada, że nie można wymagać od kobiet, by pełniły tylko typowe kobiece role, ale też nie można zmusić mężczyzny, by zaczął karmić piersią. Nie można tez wytaczać gościowi procesu o to, że powie jakiejś pani, że tego dnia ładnie wygląda. Był taki przypadek, że pewien człowiek powiedział swojej koleżance, że – za przeproszeniem – ma ładną pupę! Ale nie, że tak powiem gołą, tylko ładnie ukształtowaną, ona zaś wytoczyła mu proces. Moja nagana nie oznacza, oczywiście, że sam w podobny sposób komplementuję panie, leczy uważam, że proces ten to był już spora przesada.

Czy jest pan zazdrosny?

Nie sądzę…

A gdyby jednak miał pan żonę i wróciwszy do domu zastał ją w łóżku z innym facetem, to co wtedy?

Trudno mi sobie to wyobrazić, lecz na pewno bym się nie ucieszył…

Czy zdarzyło się panu być agresywnym z powodu kobiety?

Ooo… i to kilka razy, zwłaszcza w tzw. „dorosłej młodości”. Pamiętam jak kiedyś jechałem pociągiem z taką bardzo ładną trzydziestokilkuletnią opozycjonistką, kobietą, która choć byłem młodszy traktowałem jak rówieśniczkę – rzeczywiście wyglądała tak młodo. Grupka tak na oko dwudziestolatków zaczęła ją zaczepiać. Sądzę, że nie mieli jakichś specjalnie agresywnych intencji, tyle że ona była od nich kilkanaście lat starsza. Najpierw grzecznie zwróciłem im uwagę, potem mniej grzecznie i w końcu doszło do bójki. Na szczęście wyszedłem z niej bez wielkiego szwanku.

Jaki jest więc pana ideał kobiety?

Trudno powiedzieć… powinna być wesoła, miła i dobra. Jeśli chodzi o urodę to nie mam specjalnych preferencji, no, z naturalnych względów, nie może być zbyt duża.

Podobno jest pan smakoszem?

Ujmijmy to w ten sposób, jeśli chodzi o kuchnię, to mam dosyć proste gusta. Bardzo lubię jajecznicę i różne potrawy z jajek, bigos, ruskie pierogi i potrawy z kapusty, których ze względu na kłopoty żołądkowe nie powinienem jadać, ale jadam. Lubię kurczaki, kaczki, choć nie powinienem ich jeść, gdyż w moim przypadku jest to niemal kanibalizm. Niezmiernie lubię też dwie rzeczy: mandarynki i cukierki miętowe. Zresztą z natury jestem żarłokiem i znajduję w tym dużo przyjemności.

A co z alkoholem?

Najchętniej pijam półwytrawne wina, zwłaszcza białe mozelskie, ale lubię tez zwykłą czerwoną Sophię.

Czy jest taki alkohol, którego pan nie cierpi na tyle, że nie wypiłby pan nawet kieliszeczka dla towarzystwa?

Chyba anyżówka. W 1967 roku byłem u rodziny w Odessie, gdzie ciągle podawano anyżówkę. Miałem wtedy 18 lat i nie ukrywam, iż w tym wieku piłem trochę więcej niż kiedykolwiek w życiu. Na dodatek były tam również alkohole dobre – jak na moje ówczesne gusta – i tanie. Za pół rubla można było kupić butelkę młodego, zupełnie przyzwoitego wina – u nas w Polsce dużo droższy był zwykły „jabol” 0 i ze wszystkich tych dobrodziejstw z zapałem korzystałem. W każdym bądź razie smaku anyżówki chyba już nigdy nie zapomnę. Kiedyś też, zdaje się, że w 89 roku miałem przygodę z koniakiem. Nawet nie wypiłem go za dużo, choć nie mało, było strasznie gorąco i paskudnie się zatrułem. Od tego czasu mocne alkohole typu koniak, whisky, jakoś mi nie leżą.

Czy jest pan wdzięcznym kompanem do zabawy?

Nie należę do ludzi, których stać na szaloną zabawę, w ogóle nie należę do ludzi, którzy jakoś specjalnie angażują się w zabawę. Ja w życiu nie byłem na balu sylwestrowym. To nie to, żebym miał coś przeciwko zabawie, żebym potępiał, po prostu mnie to jakoś nigdy nie ciągnęło.

Czy prócz polityki, miał pan kiedyś styczność z hazardem?

Nigdy w życiu nie byłem w kasynie. Natomiast w młodości grywałem w pokera i to nie bez pewnych sukcesów, nie dlatego, żebym palce miał takie „sprawne”, ot, po prostu szła mi karta. Kiedyś grywałem również w „totka”. Pamiętam jak jako ośmioletni młodzieniec biegałem z kuponami i głębokim przekonaniem, że tym razem na pewno wygram…

Domyślam się, że z „totka” wyszły nici i by przeżyć musiał pan zająć się polityką, no chyba, że zainteresowanie to rozwinął pan pod czujnym okiem zdolnego belfra?

Tak jakoś się złożyło, że w szkole uczyłem się źle albo bardzo źle. Bywało, ze na okres miałem po pięć albo sześć dwój. Z X do XI klasy nie zdałem, ale w końcu :”stanąłem na uszach” i z pomocą rodziców szkołę średnią jakoś udało mi się skończyć. Za to studia (prawo) interesowały mnie i nauka szła mi tym razem całkiem dobrze. Polityka intrygowała mnie już jako dziewięciolatka i dość długo o palmę pierwszeństwa walczyła z archeologią. Do archeologii potrzebna była jednak wyobraźnia plastyczna, a w tym temacie byłem zupełną „nogą”. Gdy zdałem sobie w wieku 16 lat z tego sprawę, wybór miałem bardzo prosty – została tylko polityka. Niestety, antytalent plastyczny to nie jedyna moja wada. Mam jeszcze jedno, dość uciążliwe kalectwo – jestem tępy do języków i mimo intensywnej nauki jeszcze dzisiaj rozmowa z Anglikiem przyprawia mnie o dreszcze.

rQnTmwl.jpg

rd7tVXh.jpg
 

antbil007

Bardzo aktywny
Fąfel
Dołączył
11 Czerwiec 2010
Posty
6015
Reakcje/Polubienia
4431
Miasto
Polska
.
Bardzo wymowny napis na plecach dziewczyny protestującej topless. Prezydent wlepiwszy gałki w przednie walory mógł jednakowoż nie odczytać wymownego napisu na plecach: "... idź do ... Putin"... :hippie
Obok zupełnie zaskoczona Kanclerz Merkel.

TtRg3i0.jpg

X7dW5rr.gif
 

fiodor99

Bardzo aktywny
Zasłużony
Dołączył
24 Listopad 2011
Posty
870
Reakcje/Polubienia
86
Miasto
25° 47' N 80° 13' W
Lemingrad w pigułce. Mieszkańcy warszawskiego Wilanowa zmienili nazwę ul. Rzeżuchowej na... ul. Rukoli. "Tak będzie bardziej nowocześnie"
d509db3f7595bea8f77d9256c29c791a.jpg

Lemingowo w pigułce. Jak donosi stołeczna "Gazeta Wyborcza", nowi mieszkańcy warszawskiego Wilanowa dopięli swego i zmienili coś, co bardzo ich uwierało i przeszkadzało w spokojnym pomieszkiwaniu w popularnej części południowej Warszawy. Otóż tamtejsi radni dali się przekonać i zmienili nazwę ulicy: ze swojskiej Rzeżuchowej na... Rukoli.

Ulica jest co prawda na razie placu budowy, ale to nie przeszkodziło radnym w gorących sporach nad ją nazwą. Gdy politycy PiS pytali o sens i powody zmiany ulicy, jeden z radnych SLD odparł:

Z ulicą Rukoli będzie bardziej nowocześnie

- oznajmił.

A Anna Nehrebecka z PO dodawała, że ul. Rukoli "łatwiej wymówić". Wcześniej komisja nazewnictwa oprotestowała pomysły mieszkańców wprowadzających się do przeciwległej części Wilanowa. Do istniejących ulic Arbuzowej, Rzodkiewkowej, Sałatkowej, Rabarbarowej i Pomidorowej chcieli dołączyć nowe: Awokado i Mango.

Zamiana ulicy Rzeżuchowej na Rukoli jest lepszym i głębszym podsumowaniem warszawskiego Lemingowa niż grube prace socjologiczne i studia

- napisał na Twitterze Stanisław Janecki, publicysta "wSieci".

Ciężko o lepszą puentę.
źródło: wpolityce.pl

Szykuje się "ciekawy" film o sytuacji na Węgrzech, 21.01.2014 TVP2 22.50 Nacjonalistyczna wizja. Węgry żegnają się z Europą, krótki opis:

W 2010 r. w wyborach na Węgrzech prawicowy Fidesz zdobył niemal 2/3 głosów. Na czele rządu stanął Wiktor Orban. Nowy premier był zdeterminowany, by stworzyć fundament, na którym Węgrzy mogliby budować przyszłość. Jego zwolennicy są przekonani, że uda mu się odbudować gospodarkę i prestiż kraju, jeśli wyzwoli się z narzucanych przez Unię Europejską liberalnych rozwiązań ekonomicznych. Przeciwnicy Orbana uważają, że demontuje on demokrację. Dowodem na to mają być nowe prawo prasowe i zmiana konstytucji.
źródło:
wp.pl
 
Status
Zamknięty.
Do góry